piątek, 14 marca 2014

Pamiętnik Renesmee Wpis ll
Prolog
Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból.
Rozdział 1
       Był ciepły, sierpniowy dzień, Jacob poprosił mnie abyśmy się przeszli. Już prawie wydobrzał. Carlisle zaopiekował się nim. Od naszego ,,wypadku’’ minęły 2 miesiące. Ale powróćmy do naszego spaceru. Wyszliśmy z willi Cullenów i poszliśmy do lasu. Szliśmy około 20 minut i Jacob nagle się zatrzymał. Uklęknął przede mną i zapytał się czy zechcę zostać jego żoną. Łzy popłynęły mi po twarzy. Zapytałam się czy poczeka chwilę. Kiwnął głową. Z zawrotną prędkością pobiegłam do domu.
-Mamo!!! Mamo!!! – krzyknęłam i kątem oka zobaczyłam, że tata się uśmiechnął.
No tak już pewnie od dawna o wszystkim wiedział.
-Co się stało kochanie? Coś nie tak z Jacobem? – zapytała przestraszonym głosem. – Dlaczego płaczesz?
W istocie łzy znowu pociekły mi po twarzy. To było zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć.
-Edwardzie, o co chodzi? – zapytała jeszcze bardziej przestraszonym głosem. – Powiedz mi natychmiast.
-Bello, kochanie niech Ness sama ci o tym powie. Pozwól jej się uspokoić. Zapewniam cię, że nic złego się nie stało.
Minęło dobre 10 minut zanim potrafiłam cokolwiek powiedzieć. Byłam taka szczęśliwa. Zapomniałam o jednej rzeczy. Zapomniałam powiedzieć ,,tak’’. Och to było straszne.
-No więc …Mamo…. – zaczęłam. – Jacob oświadczył mi się!!!
I znowu zaczęłam płakać. Teraz głównie dlatego, że nic nie odpowiedziałam Jacobowi. Jaka byłam głupia. Przyszłam tu prosić o radę, a tymczasem wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Zerwałam się na równe nogi i pognałam do mojego ukochanego. Usłyszałam jeszcze, że mama próbuje mnie dogonić.
-Kotku, zostaw ją musi załatwić jeszcze jedną sprawę – powiedział mój tata i wybuchnął śmiechem.
-Co cię tak śmieszy? – warknęła mama.
-Pobiegła do Jacoba żeby…. Właśnie jej się przypomniało… że nie odpowiedziała mu ,,tak’’ – teraz już ryczał ze śmiechu, a wraz z nim wszyscy. Wszyscy oprócz mojej mamy.
Dalej już nie przysłuchiwałam się ich rozmowie, bo właśnie dobiegłam na polankę, gdzie zostawiłam Jacoba.
-Och, Jacobie. Przepraszam cię, jestem taka głupia. Oczywiście, że za ciebie wyjdę. Kocham cię. Jesteś najważniejszy w moim życiu. Tylko ty się liczysz.
Nic nie odpowiedział tylko zaczął mnie całować. Staliśmy tak do wieczora, gdy nagle usłyszałam za sobą śmiech. Śmiech Emmetta.
-Wynoś się – warknęłam.
-Nie mówi się tak do wujka. Nie ładnie Ness – powiedział i zawył ze śmiechu.
-Wynoś się – powtórzyłam.
-Emm daj im nacieszyć się chwilą – odezwała się słodko Rose.
Zabrałam Jacoba do domu. Do naszego domu. Jakże byłam szczęśliwa. Próbowałam nacieszyć się każdą chwilą spędzoną z nim. Każda taka chwila była inna. Jedyna w swoim rodzaju. Znowu zaczęliśmy się całować. Nigdy tak właściwie nie doznałam cudowniejszego uczucia. Gdy jego wargi stykały się z moimi przechodził mnie dreszcz. Ale to był bardzo przyjemny dreszcz. Tak oto spędziliśmy całą noc…Nic więc dziwnego, że gdy się obudziłam było pięć minut po dwunastej…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz