piątek, 28 marca 2014

Pamiętnik Renesmee Wpis IV
Rozdział 4
            Weszliśmy do dużego i przestronnego pokoju. Na kanapie siedziała wyraźnie zdenerwowana, zmartwiona lub też może zdezorientowana kobieta, którą Sam zapytał:
-Witam pani Carter, czy Ferri jest w domu?
-Nie ruszał się stąd od wczorajszej nocy-powiedziała i zadrżała na dźwięk dwóch ostatnich słów.
Poprzedniej nocy zapewne miała miejsce pierwsza przemiana Ferri’ego w wilka. Nie byłam nigdy przy takim wydarzeniu, ale moim zdaniem to było normalne, że bała się teraz nieco swojego syna. Sam poprowadził mnie schodami na górę do pokoju na samym końcu długiego i strasznie wąskiego korytarza. Mój kompan zapukał do drzwi, a gdy nikt nie odpowiedział po cichu je odworzył i przeszedł przez próg. Na łóżku spał Ferri. Spał.
-To ja przyjdę później – powiedziałam.
-Dobra, zadzwonię do ciebie – zgodził się Sam.
Zbiegłam szybko po schodach. I chyba zrobiłam to aż za szybko, bo przechodząc przez salon zobaczyłam minę pani Carter. Zatrzymałam się i powiedziałam:
-Przepraszam jeśli panią wystraszyłam. Naprawdę nie miałam takiego zamiaru.
-Nie szkodzi. Ale jaki cudem zbiegłaś tak szybko zbiegłaś po schodach. Wyglądałaś jak… jak… jak zjawa. O Boże… Dziecko kochane nie było innych soczewek w sklepie?
Zapomniałam, że nadal miałam czerwone oczy. Wprawdzie były one już bardzo ciemne, ale ludzie nadal widzieli ich czerwień.
-To nie są soczewki – odpowiedziałam zmieszana.
-Jak to nie? Ludzi nie mają czerwonych oczu – stwierdziła zdezorientowana.
-Widzi pani, na świecie nie żyją tylko ludzi. Poprzedniej nocy dowiedziała się pani o istnieniu wilkołaków. Czy tak?
-Tak, ale proszę mów mi Lily.
-Dobrze, więc istnieją inne istoty poza ludźmi i wilkołakami. Mianowicie wampiry.
-Wampiry?
-Tak. Znasz Cullenów? – zapytałam.
-Znam doktora Carlisla. Wiem, że ma żonę i pięcioro adoptowanych dzieci. Z tego co wiem to nazywasz się Bella i jesteś żoną jednego z nich. Ale co oni mają do wampirów?
-Widzisz Lily, my (tzn. Cullenowie) jesteśmy wampirami. Ja jestem nowa dlatego mam jeszcze czerwone oczy. Z czasem zrobią się one miodowe. To dlatego tak szybko zbiegłam tak szybko po schodach. Wampiry maja wyostrzone zmysły. Jesteśmy bardzo silni. Nie śpimy. Jesteśmy zimni i twardzi. Żywimy się krwią.
Opowiadałam Lily jeszcze pół godziny o nas (tzn. wampirach) i o naszych zwyczajach. W końcu postanowiłam wrócić do domu. Wiedziałam, że Edward pewnie się martwił. Pożegnałam się ze swoją nową przyjaciółką i wysłałam z jej domu. Po drodze zapolowałam jeszcze, gdyż natrafiłam na dorodną pumę. Gdy wróciłam do domu zobaczyłam stojącego przed nim Edwarda.
-No hej. Fajnie, że wróciłaś – powitał mnie. – Dzwonił Sam do mnie , bo podobno nie mógł się do ciebie dodzwonić.
-Co mówił? – zapytałam.
-O jakim Ferrim, który się obudził. Rozumiesz coś z tego?
-Tak, wybacz musze lecieć – powiedziałam i zaczęłam biec w stronę lasu. – Niedługo wrócę.
Usłyszałam jeszcze jak mój mąż mruknął:
-Tak jasne. Fajnie, że porozmawialiśmy.
Biegłam dalej i już po chwili byłam w domu Lily i Ferri’ego. Bardzo się cieszyłam, że mogę go poznać. Ostatnio polubiłam zawierać nowe znajomości. Zapukałam do drzwi, a otworzyła mi je Lily i zaprowadziła mnie do pokoju Ferri’ego. Zdawało mi się, że weszłam do zupełnie innego pomieszczenia niż przed dwiema godzinami. Cały pokój był wywrócony do góry nogami. Widocznie Ferri, który siedział na łóżku pokłócił się z Dama, który siedział obok niego.
-Hej – powiedziałam.
Ferri odwrócił się przodem do mnie i spojrzał na mnie taki wzrokiem jakim Leah spojrzała na Felixa zaledwie kilka dni temu. Strasznie się przeraziłam. Czyżby Ferri przeżył właśnie swoje wpojenie…?!



Lily Carter

Moja dorodna puma

2 komentarze:

  1. Super ;*
    Niecierpliwie czekam na NN :)
    Zapraszam również do mnie : http://twiightsaga.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na NN :*:*:*:*

    + Zapraszam również do mnie: http://thetwilightsaga-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń