piątek, 14 marca 2014

Pamiętnik Renesmee Wpis l
Rozdział 4
            
           Felix i Demetri prowadzili mnie przez dużo krętych korytarzy. Nigdy tu nie byłam, ale właśnie tak wyobrażałam sobie siedzibę Volturi. Wreszcie doszliśmy do wielkich drzwi. Były chyba z mosiądzu z licznymi ozdobami. Felix otworzył je i moim oczom ukazała się wielka okrągła komnata. Ale nie to zwróciło moją uwagę. Na środku pomieszczenia leżał… Jacob. Był nieprzytomny.
-Jacob!!! – krzyknęłam przerażona.
Pobiegłam do niego, a raczej próbowałam. Zatrzymały mnie masywne ramiona Felixa. Zaczęłam się wyrywać.
-Puść mnie!!! Puść!!! – wrzeszczałam.
-Spokojnie moja droga. Nic mu nie będzie. – odezwał się Aro. –Porozmawiajmy.
-Nie. Najpierw porozmawiam z nim, a dopiero później z tobą.
-Naprawdę zależy ci na nim. Na tym głupim psie.
-Nie nazywaj go tak ty gnido. – wycedziłam.
-Puść ją Felixie. A ty – zwrócił się do mnie. – Jeśli ruszysz się choćby na krok to twój kolega pożałuje.
Zaczęłam się zastanawiać czemu jeszcze nikt nie przybył (tzn. moja rodzina). Przecież moja mama prowadzi samochód dużo szybciej ode mnie. Nagle zrozumiałam. Liczyłam na to że ciocia Alice zobaczy w  wizji dokąd jadę. Niestety nie widziała przyszłości wilków, a moja decyzja dotyczyła wilka. Żałowałam teraz, że nie zostawiłam im, żadnej wiadomości. Miałam nadzieję, że ktoś wpadnie na pomysł żeby pójść do naszego domu i zobaczy tam kartkę od Aro.
-Moja droga czy wiesz po co cię tu ściągnąłem? – zapytał Aro.
-Nie, ale dlaczego nie moglibyście zostawić Jacoba w spokoju, a wziąć tylko mnie?
-Pomyśl.
Znałam odpowiedź na to pytanie. A brzmiała: ponieważ Alice zobaczyłaby to w wizji. A decyzja Aro dotyczyła wilka więc Alice jej nie zobaczyła. Grałam na zwłokę, wciąż miałam nadzieję, że zaraz otworzą się drzwi i zobaczę tak tatę, Emmetta, Jasper oraz resztę mojej rodziny. Jaka szkoda, że szansę na do były jak jeden do stu…
-Pozwolisz? – zapytał Aro wyciągając rękę.
-Wolę po swojemu – odpowiedziałam i przyłożyłam dłoń do jego policzka.
-Nessie – wymamrotał Jacob.
Podskoczyłam jak oparzona. Chciałam do niego pobiec, ale przypomniały mi się słowa Aro. Tylko westchnęłam z rezygnacją. Już wolałam jak Jacob był nieprzytomny. Przynajmniej wtedy mniej cierpiał. Nikt go nie badał, ale byłam pewna, że jest połamany. Przecież te kości źle mu się zrosną… Musiałam go z tamtąd zabrać. Tylko, że było to niemożliwe. W komnacie znajdowali się wszyscy członkowie Volturi. Ja jedna przeciw całej armii.
-Kochani – Aro zwrócił się do pozostałych. – Musimy coś przedyskutować. Na zewnątrz. Jane kochanie popilnuj ich proszę.
-Twoja prośba jest dla mnie rozkazem panie. – odpowiedziała.

Wszyscy wyszli. Pobiegłam do Jacoba. Znów był nieprzytomny.

1 komentarz:

  1. No fakt... Alice nie widziała Jake'a w wizji... Ale Nessie też nie widziała, c'nie? Przecież w książce było napisane, że Alice nie widzi wilkołaków i hybryd, bo nigdy nimi nie była... No, ale Ty piszesz to opowiadanie, więc mogłaś coś pozmieniać...
    Dużo weny!
    Loony xoxo ;**

    OdpowiedzUsuń